Opublikowano .

Zgoda na cookies to nowa forma zgody na seks

Zastanawiałeś się kiedyś, ile razy dziennie klikasz „Zgadzam się”? Ile razy naprawdę przeczytałeś, na co się zgadzasz? No właśnie. Witamy w teatrze absurdu zwanym RODO. A dokładniej: jego popkulturowej karykaturze.

Pamiętam te czasy. 2018 rok. Wreszcie Europa podniosła głowę i powiedziała: dość!. Dosyć profilowania, handlowania danymi jak cebulą na targu i „marketingu behawioralnego”, który wiedział, że jesteś smutny, zanim ty to zauważyłeś.

Weszło RODO, wszyscy się cieszyli. No może poza marketerami i działem IT. Ale potem stało się coś dziwnego.

Zamiast prywatności dostaliśmy ciemne wzorce (dark patterns). Banery na pół ekranu, przycisk „Zgadzam się” w neonowym różu, a „Ustawienia” ukryte jak level bonusowy w grze z lat 90. Klikasz automatycznie. Bo musisz. Bo chcesz przeczytać artykuł o przepisie na pasztet, a nie prowadzić śledztwo UX.

Zgoda? Niby jest.

Świadoma? Ehehe.

Dobrowolna? Jasne, jeśli uznasz, że „zgódź się albo nie przeczytasz treści” to wybór.

Na ilu stronach widziałeś przycisk „Odrzuć wszystko”? A ilu z nich NIE miało listy 243 „partnerów”, z których każdy to osobna firma analityczno-marketingowa rezydująca w Amsterdamie, ale z serwerami w Arizonie?

To jest zgoda jak z korpo-szkolenia o zgodzie seksualnej: technicznie może i jest, ale w praktyce – presja, manipulacja i automatyzm.

Przy okazji: jeśli twoja strona naprawdę potrzebuje 43 trackerów, żeby wyświetlić przepis na rosół, to może problemem nie jest użytkownik, tylko cały model biznesowy.

Europo, zrób coś w końcu...

RODO nie jest złe. Tylko implementacja została oddana w ręce branży, która żyje z naruszania prywatności. Efekt? Ustawowe minimum + UX-owy teatrzyk. A użytkownik, zamiast czuć się bezpiecznie, czuje się… wrobiony.

I jeszcze jedno: jesteśmy w 2025, a nadal brakuje sensownego mechanizmu zarządzania zgodami na poziomie systemowym. Serio? Muszę odklikiwać to samo na każdej stronie?

No chyba że twoim systemem jest iOS, wtedy Apple „chroni cię” – zamykając konkurencję i wciskając własne reklamy.

Co można zrobić poza rzuceniem laptopem o ścianę? Są pewne opcje:

  • Używaj przeglądarki z blokowaniem trackerów (Firefox, Brave, LibreWolf...).

  • Zainstaluj uBlock Origin i Consent-O-Matic – automatyzują odrzucanie zgód.

  • Popieraj inicjatywy prywatnościowe, takie jak NOYB.eu (Max Schrems, pozdrawiamy!).

  • Pisz do europosłów – chociaż to zostawiam dla entuzjastów...